Siedzę przy oknie,
spoglądam na drzewa.
Wszystko takie normalne.
Słońce zachodzi,
oślepia mnie.
Chmury przed chwilą rozwiał wiatr.
W kałużach widać niebo,
jego błękit hipnotyzuje.
Błądzę myślami hen daleko,
gdzie odleciały ptaki
pod koniec lata.
Nie potrafię zebrać się w garść.
spoglądam na drzewa.
Wszystko takie normalne.
Słońce zachodzi,
oślepia mnie.
Chmury przed chwilą rozwiał wiatr.
W kałużach widać niebo,
jego błękit hipnotyzuje.
Błądzę myślami hen daleko,
gdzie odleciały ptaki
pod koniec lata.
Nie potrafię zebrać się w garść.
Zapada mrok,
a w szybie widzę swoje odbicie:
zmęczona twarz,
podkrążone oczy,
zapadnięte policzki.
Nagle obok mojego pojawia się Twoje.
Odwracam wzrok.
Tak bardzo boli.
a w szybie widzę swoje odbicie:
zmęczona twarz,
podkrążone oczy,
zapadnięte policzki.
Nagle obok mojego pojawia się Twoje.
Odwracam wzrok.
Tak bardzo boli.
Kładę się do łóżka,
wpatruję w sufit.
Boję się zamknąć oczy,
ciągle widzę Twoją twarz.
wpatruję w sufit.
Boję się zamknąć oczy,
ciągle widzę Twoją twarz.
Tak bardzo boli.
Robi się szaro,
za oknem wstaje nowy dzień.
Spoglądam przez pokój,
widzę Twoje zdjęcie.
Uśmiechasz się.
Przynajmniej Ty, bo ja już nie potrafię.
za oknem wstaje nowy dzień.
Spoglądam przez pokój,
widzę Twoje zdjęcie.
Uśmiechasz się.
Przynajmniej Ty, bo ja już nie potrafię.
Kolejna noc,
kolejny dzień.
I moje okno.
Moje okno na świat.
kolejny dzień.
I moje okno.
Moje okno na świat.
Draco Dormiens
_____________________________________________
Fizyczna wena! Tak!
Ach ten Kruk...
Cio?!
...
"No comment."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz